Każdy człowiek, bez
względu na orientację, kolor skóry, wyznanie, status rodzinny,
zawodowy czy majątkowy, potrzebuje przynależeć do kogoś lub
czegoś. Potrzebuje być częścią czyjegoś życia lub częścią
grupy – mniejszej lub większej. Gdy nie przynależy się do nikogo
i niczego pogłębia się poczucie pustki i samotności. Traci się
wolę życia.
Nawet ludzie, którzy
akceptują swoją samotność lub, po prostu, przywykli do niej,
szukają „swojego miejsca” wśród innych ludzi, a czasem wśród
zwierząt. Zobaczcie, jak wielu samotnych ludzi ma w domu psa, kota
lub innego zwierzaka. Posiadanie zwierzęcia daje poczucie
przynależności do drugiej żywej istoty, ale również do grupy
psiarzy czy kociarzy. Podświadomie szukamy grupy, z którą w
jakikolwiek sposób identyfikujemy się. Szukamy ludzi, wśród
których możemy czuć się dobrze, bezpiecznie, którzy mają
podobne zainteresowania, wyznają podobne wartości lub
zaangażowanych w Wielką Wspólną Sprawę.
Od najmłodszych lat
szukałem swojego miejsca wśród ludzi i nie mogłem go znaleźć,
bo nigdzie nie pasowałem, a jeśli nawet pasowałem, to na krótko,
zanim inni nie zorientowali się, że coś ze mną jest nie tak, że
jestem dziwny – ni to, ni sio. Może właśnie dlatego najlepiej
czułem się w obecności swojego psa, który mnie nie oceniał, nie
wyśmiewał i kochał takiego, jakim jestem.
Potem przytuliłem się do
środowiska, do którego wreszcie pasowałem – środowiska LGBT+. A
przynajmniej, tak mi się wydawało, że pasuję. Dość szybko
ściągnięto mnie z obłoków na ziemię. Nagle okazało się, że
środowisko, zwłaszcza lesbijek i gejów, jest tak samo nieprzyjazne
i często wrogo nastawione do osób trans, jak środowisko osób
hetero. Przekonałem się o tym nie jeden raz. Nawet jeśli różne
durne teksty nie były kierowane bezpośrednio do mnie, to jednak
odbierałem je osobiście, jako osoba reprezentująca literkę „T”.
Co jest ciekawsze, zazwyczaj osoby robiące sobie podśmiechujki z
„transów”, dyskredytujące ich męskość bądź kobiecość,
poniżające słownie, mają świadomość, że ich teksty właśnie
czytają osoby trans. Można zadać sobie pytanie: w jakim celu to
robią? Czy są tak bezwzględne, czy tylko mało inteligentne i źle
wychowane? A może w ten sposób pompują swoje mikroskopijne ego?
Dowalić publicznie transowi jest fajnie – kumple (kumpelki) od
razu poczują respekt, a
nawet przyłączą się do zabawy – zabawy cudzym kosztem.
Niewiele osób o tym wie,
ale mam taką dziwną właściwość, że nie tylko wrogość, ale i
niechęć wyczuwam na odległość, nawet tę wirtualną. I jeszcze
nie było przypadku, bym się pomylił. A czasem tak bardzo chciałbym
się pomylić...
Rzygam już tłumaczeniem,
czym jest transseksualizm, dlaczego takie osoby cierpią psychicznie
i jak wygląda totalnie popaprane życie. Do tłumoków i tak to nie
trafi, never. Rzygam też wszystkimi poniżającymi tekstami
kierowanymi do TS-ów – bezpośrednio lub pośrednio. Z tego
powodu, coraz rzadziej zaglądam do grup na Facebooku, przestaję
wchodzić na gejowskie blogi i czytać zamieszczane tam komentarze.
Po chuj mam się jeszcze bardziej dołować? Naprawdę, macie dar
zrażania do siebie ludzi.
Chcę Wam tylko uświadomić
dwie rzeczy. Bezmyślne (a może rozmyślne) słowa, które
kierujecie do ludzi takich jak ja, ranią i pozostają na bardzo
długo w pamięci, powodują również, że odsuwamy się od ludzi ze
strachu przed nimi. A po drugie, uważajcie, bo może się zdarzyć,
że Wasza dobra zabawa skończy się czyimś odejściem – „smutnym,
samotnym i ostatecznym”. Jak się wtedy będziecie czuli? Tak,
wiem, powiecie, że jednego popaprańca mniej...
Mam już tak dosyć, że
nawet przestałem brać pod uwagę (w przyszłości) wejście w
związek z gejem, który jest biologicznym mężczyzną. Nie chcę
być dla kogoś „okresem przejściowym”, kimś na zastępstwo,
póki nie znajdzie się ten Jedyny – „prawdziwy” facet. Nie
chcę już więcej słyszeć, że transseksualizm jest chorobą
psychiczną, którą powinno się leczyć w psychiatryku, że korekta
płci to tylko zachcianka, i że w ogóle budzimy w innych
obrzydzenie. Nie chcę być ciągle traktowany jak „coś” poniżej
szczura. Nie zasłużyłem na to. I nie pozwolę odebrać sobie
ludzkiej godności, bo tylko ona mi została.
Ale żeby nie było, że
wszystkich wrzucam do jednego worka z napisem: „Chorzy na
transfobię”, dodam, że wśród gejów (i lesbijek) są też
ludzie wrażliwi, otwarci, rozumiejący, przyjaźnie nastawieni...
Choć tyle miałem szczęścia, że co najmniej kilka takich osób
pojawiło się na mojej drodze. Póki co – wirtualnej drodze.
Staram się wierzyć, że przyjaźnie te przetrwają. Przynajmniej
tyle.
Jeszcze
3 miesiące temu, biorąc udział w Marszu Równości, z dumą
patrzyłem na powiewające wokół mnie tęczowe flagi. Wtedy
pierwszy raz poczułem, że przynależę do wspaniałej, ogromnej
Rodziny. Przez moment byłem jej częścią. Dzisiaj czuję się tak,
jakbym po raz drugi stracił swoją Rodzinę.
Mocne i gorzkie słowa. Ale inne nie mogą być, bo jest tak jak napisałeś. Od kiedy zacząłem obserwować w sieci strony i fora z LGBT w nazwie, widziałem, że gdy pojawia się na nich osoba z literą T z tego skrótu, zawsze spotyka ją zalew hejtu. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Może to jeden z dowodów na "normalność" tego środowiska? "Normalność" w tym sensie, że lesbijki i geje reagują tak samo na "innych" jak reszta społeczeństwa? Ale sami są "inni", więc dlaczego? Nie wiem. Rodziny nie straciłeś, bo to nie była Twoja rodzina. Tak jak nie jest rodziną ta, która wyrzuca na ulicę swoje dziecko z powodu jego orientacji seksualnej. Jeśli brałeś udział w Marszu Równości w Warszawie, to z pewnością wiesz, że główną organizatorką była Jej Perfekcyjność, która jest literą T w skrócie LGBT. Nie ma prostej recepty na życie i z pewnością wiele jeszcze wycierpisz. A może nie? Może spotkasz na swojej drodze, tej realnej - nie wirtualnej, kogoś kto w pełni będzie akceptował Ciebie takim, jakim jesteś? Życzę ci tego z całego serca. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Crash.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, nie jestem jedynym TS w Polsce ;) Istnieje też (poza "branżą") nieduże grono tych, którzy mnie akceptują. To bardzo wiele dla mnie znaczy.
Nie rozumiem takiego zachowania. Traktują osoby transseksualne tak samo, jak homofoby traktują ich. Niczym się to nie różni. Sami chcą mieć święty spokój, więc dlaczego tego spokoju nie potrafią dać innym? Znęcają się nad słabszym, aby odreagować własne stresy - to więcej niż chamstwo. Sami najlepiej powinni rozumieć, jak ciężko jest, gdy brakuje akceptacji. Brak słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niewiele osób to rozumie. A co ciekawsze, wielu hejtujących nigdy nie spotkało osoby trans, a ich wiedza jest na zasadzie: "Wiem, że dzwonią, ale nie wiem, w którym kościele". Porady typu: "Wam potrzebny jest psychiatra" - powalają. Przecież jesteśmy badani również przez psychiatrę. No, żal...
UsuńPrzykro czytać ten post, ale nie poddaj się. Życzę Ci aby na Twojej drodze pojawił się ktoś kto pokocha Cię całym sobą.
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi zwierzętami, samotność jest bardzo doskwierająca, ale myślę że nasze serca biją dla kogoś i wkrótce odkryjemy czyje bije dla nas. Pozdrawiam Filip
Pięknie to napisałeś. Bardzo dziękuję. Pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńZawsze wydawało mi się, że geje i lesbijki posiadają więcej współczucia dla innych, ale po przeczytaniu twojego posta widzę jak bardzo się myliłem. Przykro mi to czytać. Nie znam środowiska LGBT, czytam tylko gejowskie blogi i myślałem, że ludzie są bardziej otwarci. Niby mamy ten XXI wiek, ale umysłowo wciąż ciemnogród. Obyś spotykał w swoim życiu ludzi, którzy zaakceptują cię takiego jakim jesteś. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz, miłe słowa :) Jakby nie patrzeć to również jest gejowski blog, ponieważ jestem człowiekiem o orientacji homoseksualnej. Może właśnie dlatego jest mi tym bardziej przykro, że własne środowisko mnie (i takich jak ja) odrzuca. Owszem, odrzucenie boli, ale wyśmiewanie się boli znacznie bardziej. Pozdrawiam :)
Usuń