News

Do tekstów pochodzących z bloga - wszelkie prawa są zastrzeżone

sobota, 23 lipca 2016

Z życia wzięte


Na jednym z wielkomiejskich przystanków grupka ludzi czeka na autobus. Dwóch młodych chłopaków głośno komentuje imprezę sprzed dwóch dni, zakończoną niepamięcią. Elegancka kobieta, wyglądająca na pracownicę banku albo korporacji, rozmawia przez telefon – z tonu jej głosu wynika, że to rozmowa służbowa. Siedząca na ławeczce, pod przystankową wiatą, staruszka, co rusz podnosi się, by sprawdzić, czy nie jedzie autobus. I mężczyzna w jasnoniebieskich dżinsach, takiej samej koszuli, sportowych, markowych butach, z przewieszonym przez jedno ramię plecakiem – chodzący wzdłuż krawężnika, tam i z powrotem.
Podjeżdża autobus. Mężczyzna z plecakiem przepuszcza w drzwiach elegancką kobietę, która dziękuje za uprzejmość promiennym uśmiechem. Przystanek pustoszeje. Mężczyzna zajmuje miejsce przy oknie. Kobieta kasuje bilet i przysiada się do mężczyzny. Delikatny aromat damskich i męskich perfum miesza się. Kobieta wyjmuje telefon, sprawdza, co znajomi zamieścili na Facebooku. Mężczyzna wpatruje się w okno. O czym myśli?
Jego myśli nie mają teraz żadnego znaczenia, ponieważ do autobusu wsiadają kontrolerzy biletów. Mężczyzna nie lubi takich sytuacji, zwłaszcza gdy autobus jest wypełniony ludźmi. Sięga jednak po portfel, wyjmuje dowód i złożony na cztery druczek. Podając dokumenty kontrolerowi, uchwyca lekko zdziwione spojrzenie siedzącej obok kobiety. Kontroler zerka, czy dane na druczku zgodne są z danymi w dowodzie i oddaje mężczyźnie dokumenty. Odwraca się do innych pasażerów. Blokowisko za oknem zdaje się nie mieć końca.
Autobus zatrzymuje się na kolejnym przystanku. Otwierają się drzwi i do wnętrza pojazdu wchodzi Człowiek – niedogolony, niedomyty, niedoprany, ale trzeźwy. Obszarpany plecak, zapewne, ma wypełniony pozgniatanymi puszkami po napojach, z kieszeni wystaje utytłana foliówka, do której Człowiek zbiera pety znalezione na ulicy. Człowiek nie wchodzi w głąb pojazdu, lecz zostaje przy drzwiach. Pewnie ma do przejechania jeden lub dwa przystanki. Buty trzeba oszczędzać.
Panie! W takim stanie nie wchodzi się między ludzi! - odzywa się do Człowieka inny człowiek, równocześnie rozglądając wokół, jakby szukał poparcia u innych pasażerów.
Człowiek jeszcze bardziej przysuwa się do drzwi.
Głuchy jesteś?! - Do akcji wkracza jeden z chłopaków, ten od imprezy zakończonej niepamięcią. – Wypierdalaj, żulu!
Kontrolerzy przerywają sprawdzanie biletów i na najbliższym przystanku „pomagają” Człowiekowi opuścić pojazd komunikacji miejskiej.
Obrzydliwość! Powinni coś zrobić z tymi bezdomnymi. – Elegancka kobieta spojrzała na mężczyznę. – W każdym autobusie i tramwaju powinna wisieć tabliczka: „Bezdomnym wstęp wzbroniony” – zachichotała.
Mężczyzna podnosi się z miejsca. Autobus właśnie dojeżdża do „jego” przystanku. Mężczyzna wysiada, zarzuca plecak na ramię i idzie w głąb osiedla. Drzewa, krzewy, trawniki – a wszystkie soczyście zielone, przyjemnie szumiące, dające cień, gdy słońce praży niemiłosiernie.
Nagle przypomina sobie Człowieka z autobusu, który teraz, zapewne, przemierza rozgrzane ulice, w poszukiwaniu puszek i niedopalonych papierosów. Wieczorem, być może, znajdzie trochę chłodu i spokoju na jakimś skwerze albo w pustostanie...
Dobrze mieć dach nad głową, stałe i bezpieczne miejsce, nawet jeśli mury są rozgrzane, a w pokoju nie ma czym oddychać – myśli mężczyzna i naciska dzwonek domofonu, umieszczony pod czerwoną, rzucającą się w oczy tablicą...


Autor bloga korzystał z noclegowni przez 186 dni, a potem znalazł miejsce w schronisku, gdzie przebywa od 427 dni. 
613 dni w placówce... 


5 komentarzy:

  1. Często tak jest, i to w odniesieniu do różnych sytuacji, które mają miejsce w życiu, że wielu ludzi, dopóki sami czegoś nie doświadczą, jakiegoś nieszczęścia, nie potrafią zrozumieć wiążących się z nimi trudności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Chciałem też poprzez ten wpis pokazać, że czasami zbyt szybko oceniamy innych, postrzegamy ich stereotypowo, a nie powinno się tak robić. Ale cóż, samo życie.

      Usuń
  2. Ludzie po prostu są podli i zawsze tacy byli. Tabliczki zabraniające wstępu? Już były. Nosiły napis "Nur für Deutsche". Zdrowy, dobrze odżywiony i bezpiecznie żyjący człowiek nie rozumie, że za chwilę może stracić zdrowie, utrzymanie, mieszkanie. Wtedy przekona się jak to jest z tej drugiej strony. Podobnie z nieposzanowaniem ludzi starych. Widać to bardzo wśród gejów. Obserwuję w internecie wiele stron, forów, grup mających w nazwie LGBT. Prawie nigdzie nie widzę w tej przestrzeni miejsca dla seniorów LGBT. KPH i Lambda mają programy. Reszta nic. Niech tylko starszy facet spróbuje włączyć się gdzieś do dyskusji, zaraz jest hejtowany. To samo osoby trans. Dziś o transfobii mówi się na równi z homofobią. To smutne i trudno liczyć w Polsce na znaczącą poprawę. My, zwykli ludzie, na swoim poziomie możemy tylko wspierać słabszych, w miarę możliwości pomagać i prezentować swoją pozytywną postawę wobec tych, którzy próbują gnoić tych słabych i wykluczonych. Strasznie brzmi Twoje ostanie zdanie "...potem znalazł miejsce w schronisku". To straszne, bo schronisko kojarzy mi się ze zwierzętami. Ludzie nie powinni być na to skazywani. Życzę Ci żebyś się z tego wyrwał. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, Crash, za Twój komentarz.
    Ja nie wyglądam jak osoba, która nie ma domu, bo schronisko daje tę szansę, by zadbać m.in. o swój wygląd. Ale znam osobiście całkiem sporo osób, takich jak Człowiek, z tekstu powyżej. I w znacznej części są to wspaniałe, empatyczne osoby, gotowe nieść pomoc każdemu - człowiekowi i zwierzęciu. Są wśród nich ludzie o różnym stopniu wykształcenia, z wyższym również.
    Niewielu ludzi dopuszcza do siebie myśl, że są rzeczy, które naprawdę łatwo można stracić - z różnych powodów - i na ogół również wtedy traci się rodzinę.
    Ale wszystko da się przeżyć. Przynajmniej do pewnego momentu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze jedno - zdaję sobie sprawę, że mieszanka trans, gej, w dodatku, nie-domny, dla wielu osób jest nie do przyjęcia. Jestem takim marginesem marginesu... Przykro jest tylko, gdy ludzie oceniają mnie na podstawie tego, kim jestem, a nie jakim człowiekiem jestem. Na szczęście, nie wszyscy tak oceniają i dzięki temu ciągle mam siłę, by walczyć o siebie.

      Usuń

Dziękuję za dodanie komentarza :) Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu.