Zbliża
się koniec roku. Wielu ludzi czeka na noc sylwestrową, żeby
wprowadzić w życie tzw. noworoczne postanowienia. Jaki jest sens
wprowadzać coś, czego, zapewne, nie udało się wprowadzić w ciągu
roku? Czy data 1 stycznia powoduje, że w magiczny sposób
zrealizujemy swoje postanowienia w nadchodzących dwunastu
miesiącach? Myślenie bardzo życzeniowe. Realizacja postanowień
nie ma nic wspólnego z żadną datą. Zależy tylko od nas. Jeśli
bardzo czegoś pragnę, nie czekam na magię, która przyjdzie z
zewnątrz, razem z wybiciem zegara godziny dwudziestej czwartej, bo
wiem, że jeśli zdam się na tę magię, tak naprawdę, w moim życiu
nic się nie zmieni. Zawsze będę zaczynał wszystko od jakiegoś
jutra, które prawdopodobnie nigdy nie nastąpi, bo będę wynajdywał
przeszkody. Tak to działa. To, co wczoraj było jutrem, jest dniem
dzisiejszym, a dzisiaj...
Za
oknem buro, jestem niedospany i zniechęcony, jak w tych
okolicznościach mam rozpoczynać coś, na czym mi zależy? Przecież
wymaga to minimum entuzjazmu, zaangażowania. A jak mam wykrzesać z
siebie entuzjazm, skoro za oknem buro, jestem niedospany i
zniechęcony? Wiem, dzisiaj pójdę wcześniej spać, a jutro zabiorę
się za realizację postanowienia. Jeszcze tylko wieczorem obejrzę
film, na emisję którego tak długo czekałem, a potem spać! Co?
Film zaczyna się o północy? No, trudno. Pięć godzin snu to też
dużo dla kogoś, kto sypia dwie, trzy godziny dziennie.
Jutro
nadeszło szybciej niż myślałem. Za oknem nadal jest buro, a
niedospanie i zniechęcenie wcale nie są mniejsze niż wczoraj. Nie
będę się katował. Do weekendu pozostało tylko kilka dni, to
będzie bardziej sprzyjający czas na początek realizacji
postanowień.
Jutro,
za tydzień, miesiąc, rok, kiedyś – zrealizuję to, co
postanowiłem. Mijają minuty, godziny, spadają kolejne kartki z
kalendarza, zmieniają się pory roku, a my odkładamy swoje
marzenia, cele na wyimaginowany magiczny moment, który zmieni
wszystko. W ten oto sposób odkładamy swoje życie na bardziej
sprzyjający czas. Czas, którego może nam zabraknąć. Jesteśmy
istotami śmiertelnymi, a czasu zazwyczaj mamy mniej, niż nam się
wydaje.
Nie
odkładaj więc swojego życia, swoich marzeń i celów na
przysłowiowe jutro. A noc sylwestrową wykorzystaj na zabawę i
świętowanie tego, co w mijającym roku udało się zrealizować.
Stwórz sobie plan i tego się trzymaj. Niech w realizacji marzeń
nie przeszkodzi Ci żadna data.
I tego
Wam życzę w 2017 roku.
„Sposobem
na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania.”
Walt Disney
Masz rację, Awryś. Bezustanne odkładanie wszystkiego na później lub układanie planów znanych jako noworoczne postanowienia, nie popycha realizacji własnych celów do przodu, a jedynie spycha je gdzieś na margines z dopiskiem "kiedyś się za to wezmę", "kiedyś to zrealizuję". A kiedy się tak wszystko odkłada i odkłada to czas ucieka i za chwilę słyszy się "marzenia to tylko marzenia" lub "nie da się tego zrealizować". Wymówki. To wszystko są jedynie wymówki. Niektórzy tak postępują, bo albo im się nie chce podjąć działania - zwykłe lenistwo - albo się boją niepowodzenia i rezygnują na starcie. A o własne marzenia trzeba walczyć, bo kto to zrobi jak nie my sami? Te marzenia są naszym pomysłem na życie, które bez nich, bez ich realizacji, jest zwyczajnie puste i nie odpowiada temu, czego pragniemy. Realizujmy więc swoje marzenia i cele, nawet jeśli będziemy to robić małymi kroczkami :) Bo to zawsze jeden krok bliżej celu. Zgadzam się z tym, aby nie zwlekać. Na co tu czekać? Im wcześniej się zacznie, tym wcześniej będą widoczne rezultaty naszych działań.
OdpowiedzUsuńMarzenia kojarzą mi się z czymś na pograniczu fantastyki, dlatego nie są w żaden sposób pomysłem na życie. Ale czasem miło jest też pomarzyć :)
OdpowiedzUsuńJa traktuję marzenia jak cel, bo tym one dla mnie są. I staram się je realizować :) Krok po kroku. Natomiast fantazje to inna bajka.
OdpowiedzUsuńTak to widzę :) Kwestia nazewnictwa jak widać hehe.
Właśnie, nazewnictwo... Dla mnie marzenie to bujanie w obłokach, a cel to coś realnego, co da się zrealizować, o ile się postaram i naprawdę mi na nim zależy.
OdpowiedzUsuńNajważniejszy cel życia właśnie realizuję :)