News

Do tekstów pochodzących z bloga - wszelkie prawa są zastrzeżone

czwartek, 29 grudnia 2016

Jaki jest sens?


Zbliża się koniec roku. Wielu ludzi czeka na noc sylwestrową, żeby wprowadzić w życie tzw. noworoczne postanowienia. Jaki jest sens wprowadzać coś, czego, zapewne, nie udało się wprowadzić w ciągu roku? Czy data 1 stycznia powoduje, że w magiczny sposób zrealizujemy swoje postanowienia w nadchodzących dwunastu miesiącach? Myślenie bardzo życzeniowe. Realizacja postanowień nie ma nic wspólnego z żadną datą. Zależy tylko od nas. Jeśli bardzo czegoś pragnę, nie czekam na magię, która przyjdzie z zewnątrz, razem z wybiciem zegara godziny dwudziestej czwartej, bo wiem, że jeśli zdam się na tę magię, tak naprawdę, w moim życiu nic się nie zmieni. Zawsze będę zaczynał wszystko od jakiegoś jutra, które prawdopodobnie nigdy nie nastąpi, bo będę wynajdywał przeszkody. Tak to działa. To, co wczoraj było jutrem, jest dniem dzisiejszym, a dzisiaj...
Za oknem buro, jestem niedospany i zniechęcony, jak w tych okolicznościach mam rozpoczynać coś, na czym mi zależy? Przecież wymaga to minimum entuzjazmu, zaangażowania. A jak mam wykrzesać z siebie entuzjazm, skoro za oknem buro, jestem niedospany i zniechęcony? Wiem, dzisiaj pójdę wcześniej spać, a jutro zabiorę się za realizację postanowienia. Jeszcze tylko wieczorem obejrzę film, na emisję którego tak długo czekałem, a potem spać! Co? Film zaczyna się o północy? No, trudno. Pięć godzin snu to też dużo dla kogoś, kto sypia dwie, trzy godziny dziennie.
Jutro nadeszło szybciej niż myślałem. Za oknem nadal jest buro, a niedospanie i zniechęcenie wcale nie są mniejsze niż wczoraj. Nie będę się katował. Do weekendu pozostało tylko kilka dni, to będzie bardziej sprzyjający czas na początek realizacji postanowień.
Jutro, za tydzień, miesiąc, rok, kiedyś – zrealizuję to, co postanowiłem. Mijają minuty, godziny, spadają kolejne kartki z kalendarza, zmieniają się pory roku, a my odkładamy swoje marzenia, cele na wyimaginowany magiczny moment, który zmieni wszystko. W ten oto sposób odkładamy swoje życie na bardziej sprzyjający czas. Czas, którego może nam zabraknąć. Jesteśmy istotami śmiertelnymi, a czasu zazwyczaj mamy mniej, niż nam się wydaje.
Nie odkładaj więc swojego życia, swoich marzeń i celów na przysłowiowe jutro. A noc sylwestrową wykorzystaj na zabawę i świętowanie tego, co w mijającym roku udało się zrealizować. Stwórz sobie plan i tego się trzymaj. Niech w realizacji marzeń nie przeszkodzi Ci żadna data.
I tego Wam życzę w 2017 roku.
 
Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania.”
Walt Disney

4 komentarze:

  1. Masz rację, Awryś. Bezustanne odkładanie wszystkiego na później lub układanie planów znanych jako noworoczne postanowienia, nie popycha realizacji własnych celów do przodu, a jedynie spycha je gdzieś na margines z dopiskiem "kiedyś się za to wezmę", "kiedyś to zrealizuję". A kiedy się tak wszystko odkłada i odkłada to czas ucieka i za chwilę słyszy się "marzenia to tylko marzenia" lub "nie da się tego zrealizować". Wymówki. To wszystko są jedynie wymówki. Niektórzy tak postępują, bo albo im się nie chce podjąć działania - zwykłe lenistwo - albo się boją niepowodzenia i rezygnują na starcie. A o własne marzenia trzeba walczyć, bo kto to zrobi jak nie my sami? Te marzenia są naszym pomysłem na życie, które bez nich, bez ich realizacji, jest zwyczajnie puste i nie odpowiada temu, czego pragniemy. Realizujmy więc swoje marzenia i cele, nawet jeśli będziemy to robić małymi kroczkami :) Bo to zawsze jeden krok bliżej celu. Zgadzam się z tym, aby nie zwlekać. Na co tu czekać? Im wcześniej się zacznie, tym wcześniej będą widoczne rezultaty naszych działań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenia kojarzą mi się z czymś na pograniczu fantastyki, dlatego nie są w żaden sposób pomysłem na życie. Ale czasem miło jest też pomarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja traktuję marzenia jak cel, bo tym one dla mnie są. I staram się je realizować :) Krok po kroku. Natomiast fantazje to inna bajka.
    Tak to widzę :) Kwestia nazewnictwa jak widać hehe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, nazewnictwo... Dla mnie marzenie to bujanie w obłokach, a cel to coś realnego, co da się zrealizować, o ile się postaram i naprawdę mi na nim zależy.
    Najważniejszy cel życia właśnie realizuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dodanie komentarza :) Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu.