News

Do tekstów pochodzących z bloga - wszelkie prawa są zastrzeżone

czwartek, 16 lutego 2017

Fryzjer


No i wreszcie! „Wpadłem pod kosiarkę” i wyglądam jak człowiek. Tym razem było bez sentymentów – na krótko.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że fryzjer zawsze musi coś po swojemu. Nie owijam nigdy „w bawełnę”, mówię jak jest: z akcesoriów używam wyłącznie grzebienia, ewentualnie, własnych paluszków. Żadnego modelowania, zero lakieru i innych podobnych. Fryzjerka na to, że okej. I co? Włosy obciachane, a ta, łaps za szczotę i mi gmera we włosach, i na dodatek jakimś kremem usztywniającym!
Przyszedłem do domu – łeb pod kran. Dopiero po własnym zabiegu satysfakcja 100%.

2 komentarze:

  1. Taki krem usztywniający czasem jest fajny :) noo ale zależy co ona chciała nim osiągnąć :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby mi tym kremem nastroszyła pióra, nie miałbym zastrzeżeń, ale ona uparła się, by nadać fryzurze kształt, jakiego ja nie chciałem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za dodanie komentarza :) Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu.