Gdy
po raz kolejny słyszę, czytam o zachowaniach rodziców względem
swoich transseksualnych dzieci (homoseksualnych również), to
dochodzę do przekonania, że jest całkiem sporo osób, które nie
zasłużyły na to, by zostać rodzicami. Never!
Będę
teraz brutalny. Tak więc, pseudorodzice... Jeśli nie umiecie
zaakceptować swojego dziecka tylko dlatego, że nieco „inne”
przyszło na świat, jeśli dręczycie je codziennie z powodu owej
„inności”, jeśli wymuszacie na nim zachowania, które nie leżą
w naturze dziecka, jeśli nie chcecie być dla dziecka wsparciem i w
ten sposób próbujecie je „wyleczyć”, jeśli straszycie je
utratą rodziny i domu, albo, co gorsza, spełniacie te groźby,
jeśli odczuwacie wstyd, że macie dziecko o innej tożsamości
płciowej czy orientacji seksualnej, jeśli nie pozwalacie mu żyć
tak, jak chce nawet w dorosłym życiu, to... Nie zasługujecie, by
ktokolwiek nazywał was mamą czy tatą. Nie zasługujecie na miłość
waszego dziecka ani na czyjkolwiek szacunek. I nie macie prawa
oczekiwać wsparcia od dziecka (nawet dorosłego), jeśli sami go nie
dawaliście. Nie macie prawa uczestniczyć w dalszym życiu waszego
dziecka, bo jedyne co potraficie to komplikować je. To przez was
cierpią wasze dzieci, przez was dokonują prób samobójczych i
samobójstw, przez was nie wiedzą, jak żyć i popełniają coraz
gorsze wybory i błędy, przez was wpadają w coraz głębszą
depresję, a potem szukają wsparcia u zupełnie obcych ludzi. Dla
waszych dzieci to nie odmienna tożsamość płciowa i orientacja
seksualna jest największym problemem – największym problemem
jesteście wy, pseudorodzice.
Obudźcie
się wreszcie i zacznijcie, w końcu, kochać wasze dzieci takimi,
jakie są! One nie prosiły się na ten świat. To wy
zdecydowaliście, w którymś momencie, że zostaniecie rodzicami.
Dziecko to nie zabawka. Dziecko to nie jest Plastuś, którego można
lepić według własnego widzimisię, narzucając mu sposób widzenia
świata, role społeczne, płeć, czy to, kogo może kochać, a kogo
nie. Dziecko ma również własną osobowość, którą chce wyrażać,
bo tylko wtedy będzie szczęśliwe. Jeśli tego nie jesteście w
stanie pojąć, jeśli jedynie potraficie unieszczęśliwiać swoje
dziecko – nie nazywajcie siebie rodzicami, bo to olbrzymie
nadużycie. A więzy krwi nie uprawniają was do niszczenia tych,
których powinniście kochać i wspierać.
Obudźcie
się, póki czas...
Ogólnie fajny wpis. Napisałeś, że "dziecko to nie Plastuś", całkiem trafnie, ja kiedyś usłyszałem gdzieś podobnie, że "dziecko to nie kolorowanka" ;-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego
Trochę mnie poniosło... Znam to z autopsji i szlag mnie trafił, gdy usłyszałem kolejną - dwudziestą, trzydziestą, a może setną - opowieść z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)