News

Do tekstów pochodzących z bloga - wszelkie prawa są zastrzeżone

poniedziałek, 6 marca 2017

Granice tolerancji


Gdy ktoś zadaje mi pytanie, czy jestem człowiekiem tolerancyjnym, odpowiadam, że nie. Nie da się być tolerancyjnym wobec wszystkich i wszystkiego, a zadane w ten sposób pytanie, właśnie to sugeruje.
O wiele łatwiej jest odnieść się do pytania: „Jesteś tolerancyjny wobec (tu wstaw dowolną treść)? Można wówczas bardziej precyzyjnie określić granice własnej tolerancji, co do pewnych zachowań, zjawisk etc.
Czymże jest tolerancja? Według nauk socjologicznych – najkrócej rzecz ujmując – to poszanowanie lub chęć poszanowania czyichś upodobań, poglądów albo wierzeń, różniących się od własnych. Oznacza to, że nie ma tu miejsca na negatywne czy niesprawiedliwe osądzanie innych albo dyskryminację. Generalnie, jeśli coś (kogoś) tolerujemy, znaczy to, że oscylujemy pomiędzy: znoszeniem czegoś (kogoś) a akceptowaniem.
Tolerancja – piękne słowo. A jeszcze piękniej byłoby, gdybyśmy posługiwali się nim zgodnie z jego znaczeniem. Czy tak jest? Nie do końca. Wiele razy, od różnych osób, słyszałem (sam, zresztą, też mówiłem) coś takiego: „Muszę to tolerować”. Dwa wykluczające się słowa. Jeśli „muszę”, to znaczy, że coś budzi mój wewnętrzny sprzeciw, a jedynie na zewnątrz zachowuję pozory, że jest inaczej. To na pewno nie jest tolerancja.
Myśląc o swoim podejściu do tolerancji, dochodzę do wniosku, iż magia tego słowa polega na tym, że występuje ono poza wszelkim przymusem. Na przykład, poznając jakiegoś człowieka daję mu carte blanche akceptując go takim, jakim jest (chyba że ktoś na wstępie rzuci, że „Polska tylko dla Polaków, a Żydzi...”, wiadomo). Jestem w stanie zaakceptować fakt, że ktoś wierzy w Boga, że ma dość nietypowe upodobania (z wyjątkiem tych karalnych), sympatyzuje z określoną partią czy drużyną piłkarską, albo ma niezrozumiałe dla mnie fobie. Dużo rzeczy jestem w stanie tolerować dopóki, ktoś nie zaczyna mnie agitować i nie próbuje, za wszelką cenę, przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. W takich przypadkach, moja tolerancja wygasa i zamienia się – delikatnie mówiąc – w niechęć.
Czego nie toleruję „od pierwszego wejrzenia”? Agresywnych lub krzywdzących zachowań (fizycznych i słownych), zarówno wobec ludzi jak i zwierząt. Nie toleruję również patologicznych kłamców i „życiowych akwizytorów” usiłujących wcisnąć innym swoje poglądy, wiarę czy przekonania, bez względu na to, czy chcemy tego, czy nie. Nie toleruję także tych, którzy innym narzucają swoją wolę i próbują kształtować ludzi oraz ich życie według własnego widzimisię. Jestem uczulony na powyższe zachowania, bo przez wiele lat „musiałem je tolerować”, jak i ludzi, dla których te zachowania były standardem. Dzisiaj, czuję się wyzwolony z takiego musu i dzięki temu czuję się szczęśliwszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za dodanie komentarza :) Twój komentarz pojawi się po zatwierdzeniu.